Miała użyźnić ziemie, chronić przed powodziami, generować bardzo potrzebną w tym rejonie energię. Przyczyniła się do śmierci kilkudziesięciu tysięcy osób, zmusiła do opuszczenia domów milion kolejnych, unicestwiła rzadkie gatunki zwierząt, zatopiła zabytki starsze niż egipskie piramidy. Zapora Trzech Przełomów w Chinach to tragiczna ilustracja tego, jak kończą się ludzkie próby poprawiania natury.
Rozwój hydrotechniki spowodował, że w ostatnich stu latach skala naszej ingerencji w naturalne ekosystemy rzeczne jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. Wodom rzecznym stawia się dziś cele o wiele ambitniejsze niż gaszenie pragnienia i wspieranie rolnictwa. Wody wielu rzek stały się niepostrzeżenie narzędziem do realizacji celów politycznych. Zza biurek decyduje się o zmianie układu koryt lub biegu rzek – z zawracaniem ich nurtu włącznie. Powstają gigantyczne tamy, wielkie zbiorniki retencyjne i hydroelektrownie. Ambitne cele gospodarcze, które przyświecają tego typu inwestycjom, niemal zawsze biorą górę nad argumentami przyrodników i lokalnych społeczności. W imię postępu, przywódcy wielu krajów decydują się na inwestycje zmieniające nie tylko krajobraz, ale też porządek społeczny czy układ sił politycznych w regionie. Patrząc na niektóre z nich, trudno oprzeć się wrażeniu, że ludzkie ambicje zapanowania nad wodą wymykają się spod kontroli.
Najbardziej wymownym tego przykładem jest budowa Zapory Trzech Przełomów na rzece Jangcy w Chinach. Jest to największy – nie tylko w Chinach, ale na świecie – projekt hydrotechniczny. Z najdłuższej chińskiej rzeki Jangcy, systemem kanałów i tuneli wzdłuż trzech tras o łącznej długości 4 350 kilometrów, ma popłynąć blisko 45 milionów metrów sześciennych wody rocznie do rejonu Pekinu i północnych Chin (źródło: PAP). W ten sposób Chińczycy postanowili poprawić naturę i wodami z żyznego, wilgotnego południa, nawodnić suchą i mniej urodzajną północ kraju. Inwestycja miała też chronić Chiny przed powodziami a dzięki hydroelektrowniom, pokrywać 15% zapotrzebowania Chińczyków na energię elektryczną. Realizacja projektu rozpoczęła się w 1993 roku i rozpisana jest na kilkadziesiąt lat. Ma pochłonąć 60 miliardów euro. Na razie, zamiast zaplanowanych korzyści gospodarczych, budowa powoduje głównie katastrofy.
Zapora Trzech Przełomów. Zdjęcie: Marshall Segal CC BY-NC-ND 2.0
Oficjalnie mówi się o wysiedleniu z powodu inwestycji około miliona ludzi, nieoficjalne szacunki mówią nawet o 1,9 miliona Chińczyków i Chinek, którzy musieli opuścić swoje domy. Zatopionych zostało 13 dużych miast, 140 miasteczek i 1 350 wsi. Większość wysiedlonych nie otrzymała żadnych odszkodowań. Ci bardziej zdeterminowani mogli liczyć na rekompensaty, których wysokość, w przeliczeniu, wyniosła około 30 polskich złotych... Migrujący z zalewanych terenów, mają bardzo małe szanse na znalezienie pracy w swoich zawodach – 40% z nich to rolnicy, którzy po przesiedleniu nie otrzymali ziemi pod uprawę i musieli szukać innych zajęć. Nie jest to łatwe, bo miasta, które uniknęły zalania, niechętnie przyjmują olbrzymie rzesze przyjezdnych, szukających pracy i nowego miejsca do życia. Problem narasta od dziesięcioleci. Od początku lat 50. Chińczycy zbudowali już około 22 tysiące zapór wyższych niż 15 metrów – to niemal połowa tam na świecie. W związku z ich budową przesiedlono w Chinach w sumie około 16 milionów ludzi.
Mapa pokazująca lokalizację Zapory Trzech Przełomów oraz największe miasta położone nad Jangcy. Zdjęcie Rolfmueller, CC BY-SA 3.0
Za dramatyczny skutek budowy Zapory Trzech Przełomów, uważa się śmierć ponad 70 tysięcy ludzi w wyniku trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 roku. Budowa zapory jest prowadzona w rejonach o bardzo wysokiej aktywności sejsmicznej, na których wszelkie ingerencje geologiczne są obciążone dużym ryzykiem. Fan Xiao, główny inżynier Instytutu Geologii i Minerałów w Chengdu uważa, że do tragedii przyczyniło się 315 milionów ton wody zgromadzonych w zbiorniku przylegającym do tamy Zipingpu. Tama położona jest w odległości zaledwie pół kilometra od uskoku tektonicznego i 3,5 kilometra od epicentrum trzęsienia.
Syczuan, 16 maja 2008 roku. Skutki trzęsienia ziemi, według wielu naukowców, ściśle powiązanego z budową Zapory Trzech Przełomów. Zdjęcie: David Brown CC BY-NC-SA 2.0
Napór tak olbrzymich mas wody powoduje podziemne naprężenia i destabilizuje podłoże. Woda wsiąka w glebę i przesącza się przez ściany zbiornika, co powoduje erozję i osuwanie się dużych mas ziemi. Zarywanie się brzegów, lawiny błotne i głębokie pęknięcia w ziemi, pojawiające się tuż obok ludzkich siedzib, to codzienność w tej części Chin. Proces pogłębia się z powodu masowego wylesiania obszarów położonych wokół zalanych terenów. Władze Chin postanowiły zapewnić części wysiedlonych rolników tereny pod uprawę. Na przeznaczonych dla nich działkach zlecono więc wykarczowanie wielkich połaci lasów. Efekt? Osuwiska i nieprzewidywalne ruchy ziemi pozbawionej drzew, czyli naturalnych stabilizatorów, zmusiły niedawnych przesiedleńców do kolejnej ucieczki w poszukiwaniu bezpieczniejszego miejsca do życia.
40% wysiedlonych w związku z budową zapory to rolnicy. Większość z nich nie otrzymała nowej ziemi pod uprawę i musiała szukać zajęcia w innych zawodach. Zdjęcie: Takeaway, CC BY-SA 3.0
Geolodzy prognozują, że liczba i intensywność niebezpiecznych zjawisk geologicznych, wywołanych przez budowę zapory będzie wzrastać. Pesymistyczne scenariusze mówią o tym, że ich skutki będą równie katastrofalne, jak te wywołane przez tsunami w Japonii czy na Oceanie Indyjskim. Efekty dotkną nie tylko Chińczyków. Hindusi i Bengalczycy już teraz z niepokojem spoglądają na wody Brahmaputry – rzeki, którą dzielą z Chińczykami. Specjalistyczne ekspertyzy przynoszą złe wieści: powstanie tamy ma w perspektywie znacznie obniżyć poziom rzeki i zwiększyć jej zasolenie. Władze Chin nie kłopoczą się jednak problemami sąsiadów.
Na Chińczykach nie zrobiło też wrażenia wyginięcie delfina rzecznego – gatunku, którego ostatni przedstawiciele mieszkali w wodach Jangcy. To pierwszy od pięćdziesięciu lat przypadek wyginięcia dużego kręgowca, porównywalny z utratą łosia czy tygrysa.
Chiński delfin baiji (Lipotes vexillifer), bezpowrotnie utracony gatunek rzecznego ssaka, żyjącego wyłącznie w wodach Jangcy. Zdjęcie: quinn norton, CC BY-SA 2.0
Zalanie wodami rzeki kilku tysięcy miast i wsi wraz z cmentarzami, zakładami przemysłowymi i wysypiskami śmieci, uczyniło „poprawioną” rzekę wielkim ściekiem, w którym wiele delikatnych gatunków nie ma szans na przeżycie. Budowa tamy spowolniła nurt Jangcy – przed inwestycją płynęła wartko z prędkością 4 metrów na sekundę, teraz wije się leniwie osiągając prędkość zaledwie 0,3 metra na sekundę. Oznacza to, że zanieczyszczenia, które kiedyś były szybko spławiane do morza, teraz zalegają w rzece. Wody Jangcy, pozbawione skutecznej możliwości samooczyszczania, stają się biologiczną pułapką – wiele gatunków zwierząt nie jest w stanie dłużej w nich egzystować. Woda jest też niezdatna do picia, co stanowi poważny problem w kraju, w którym zanieczyszczonych jest już ponad 70% wód. Zatrucie tak wielkiego i znaczącego nośnika wody, jakim jest – a może raczej była – Jangcy, to bardzo bolesny cios, który władze Chin zadały własnym obywatelom.
Najbardziej zaskakującą konsekwencją powstania zapory jest ... zmiana obrotów Ziemi. Przesunięcia tak wielkich mas wody wpływają na rotację Ziemi poprzez zjawisko zwane w fizyce „momentem bezwładności”. W praktyce oznacza to, że powstanie tej gigantycznej konstrukcji hydrotechnicznej, spowolniło obroty Ziemi, spłaszczyło bieguny oraz uwypukliło planetę na równiku (o około 2 centymetry) oraz globalnie wydłużyło długość dnia (z wyliczeń NASA wynika, że o 0,06 mikrosekundy). Można więc z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że chińska inwestycja wpłynęła bezpośrednio na życie każdego, bez wyjątku, mieszkańca naszej planety.
Wody, które rozlały się w dolinie Jangcy w związku z przeskalowaną inwestycją, zatopiły nieodwołalnie zamieszkane od setek lat ludzkie siedziby, bezcenne zabytki, siedliska endemicznych gatunków zwierząt i roślin. Ale przede wszystkim zatopiły nadzieję, że społeczność międzynarodowa może skutecznie zapobiegać inwestycjom przynoszącym tragiczne skutki dla całej planety. Kolejne kraje podążają tropem Chin – Turcja z gigantycznym projektem GAP oraz Etiopia z tamą „Wielkie Etiopskie Odrodzenie”. Pierwsza z inwestycji da Turcji de facto pełną kontrolę nad wodami Eufratu i Tygrysu, druga pozwoli Etiopii dowolnie zarządzać wodami Nilu. Na naszych oczach rzeki przestają być wspólnym dobrem. Są zawłaszczane przez nieobliczalnych polityków i nieodwracalnie niszczone. Co będziemy pić, jeśli nie zatrzymamy tej tendencji?
Marta Karbowiak
Źródła:
Mara Hvistendahl: „China's Three Gorges Dam: An Environmental Catastrophe?”, Scientific American, March 25, 2008
Cutler Cleveland, „China's Monster Three Gorges Dam Is About To Slow The Rotation Of The Earth”, Business Insider, June 18, 2010
Stephanie Watson, „Why could China's Three Gorges Dam cause an environmental disaster?”
International Rivers, „Three Gorges Dam”
Ian Sample, „Yangtze river dolphin driven to extinction”, The Guardian
China Through the Lens, „Saving the Cultural Relics of the Three Gorges”
Agnieszka Krzewska, Karolina Trzeszczkowska, „Zapora Trzech Przełomów”