Młyny wodne znane są już od starożytności. Budowano je na terenach imperium rzymskiego, od wczesnego średniowiecza wykorzystywano w Europie Zachodniej. W Polsce pojawiły się prawdopodobnie pod koniec XII wieku. Bardzo szybko się tutaj upowszechniły, stając się w średniowieczu i czasach nowożytnych najbardziej powszechnym obiektem techniki. Przykładowo, za panowania króla Kazimierza Wielkiego w połowie XIV wieku w samym tylko Sieradzu funkcjonowało aż pięć młynów. Oczywiście najczęściej wykorzystywano je do mielenia ziarna na mąki i kasze. Ale korzystano z nich także przy innych pracach: energię wody wykorzystywano w foluszach (folowały wełnę, co polegało na jej ubijaniu i prasowaniu, dziś metodą taką uzyskuje się filc), w blichach (doprowadzały wodę wykorzystywaną do bielenia płótna), w garbarniach (mieliły korę dębową wykorzystywaną przez garbarzy do farbowania skór), w browarach (mieliły słód), w olejarniach (mieliły ziarna rzepaku, lnu i innych roślin oleistych, z których później tłoczono olej) czy w tartakach.
Jedynym warunkiem niezbędnym do założenia młyna wodnego była obecność płynącej wody – im rzeki lub strumienie płynęły szybciej i więcej wody prowadziły, tym wydajniejsze młyny mogły przy nich powstawać. A jak wyglądało to w przypadku terenu zajmowanego dziś przez miasto Łódź? Wieś Łodzia, a potem miasto pod tą samą nazwą powstały nad rzeką Ostrogą (od XIX wieku znaną jako Łódka). Czy we wsi Łodzia funkcjonował w przeszłości młyn? Najprawdopodobniej nie, a przynajmniej brak potwierdzonych źródeł na ten temat. Natomiast przy średniowiecznym mieście młyn wodny pracował. Nazywano go często Grobelnym – znajdował się przy grobli na trakcie krakowsko-łęczyckim, dziś to teren parku Staromiejskiego, przy ulicy Nowomiejskiej. Młyn ten przetrwał aż do XIX wieku (najpierw mielił ziarna, w XIX wieku służył jako folusz). W dalszym biegu rzeki znajdowały się kolejne młyny: plebański (istniał krótko, bo uległ zniszczeniu podczas powodzi na przełomie XV i XVI w.), a dalej młyn Mania, założony przez łódzkiego mieszczanina Mamińskiego (być może Manińskiego lub Manię) – ten ostatni założony został w latach 70. XVIII wieku i przetrwał zaledwie ok. 20 lat. Na jego miejscu powstała jednak w XIX wieku osada przemysłowa. Dalej, bo już na terenie osady Brus, funkcjonował w XVIII wieku (a możliwe, że już wcześniej) kolejny młyn.
Rzeką najmocniej kojarzoną z młynami wodnymi jest bez wątpienia Jasień. Rzeka z wartkim nurtem na odcinku kilku kilometrów, a dodatkowo prowadząca stosunkowo dużo wody była idealną lokalizacją dla zakładów tego typu. Nie jest znany dokładny moment, w którym uruchomiony został pierwszy młyn nad Jasienią. W 1387 roku sołtys Starej Wsi otrzymał przywilej budowy młyna, prawdopodobnie niedługo później budowa została zrealizowana. W związku z przemianami administracyjnymi funkcja sołtysa została zastąpiona urzędem wójta, a młyn – zwany już Wójtowskim – istniał w tym miejscu aż do lat 20. XIX wieku. Przez kilkaset lat jego dzierżawcami były kolejne pokolenia rodziny Chrapowiczów, zwanych także Chrapkami.
Jasień. CC BY-SA 3.0, Darekm135Kolejny młyn pojawił się nad Jasienią w XV wieku – był to Księży Młyn. Należał do łódzkiego plebana, znajdował się na terenie przy dzisiejszej ulicy Przędzalnianej. Następne pochodziły z XVI wieku: młyn biskupi zwany później Kulam lub Kulom (nazwany tak od nazwiska dzierżawców), tzw. Nowy Młyn Chrapowski (bo wybudowany przez rodzinę Chrapowiczów), następnie nazwany Arasztem (gdy nowymi dzierżawcami została rodzina Arasztów / Arestów) oraz Lamus (wybudowany przez młynarza Krupę, stąd młyn czasem określano jako Krupa-Lamus lub Krępa-Lamus). Ten ostatni powstał nie nad samą Jasienią, ale nad jej dopływem, na terenie dzisiejszego parku im. Kilińskiego. Młyny te, podobnie jak stawiane na innych rzekach, często ulegały zniszczeniom. Przyczynami były przede wszystkim powodzie, rzadziej pożary. I tak np. młyn Kulam spłonął w XVIII wieku, a na jego miejscu wybudowany został tartak zwany Piłą, również napędzany energią płynącej wody. Na dalszym odcinku Jasieni znajdowały się kolejne młyny: we wsiach Rokicie (przy dzisiejszej ulicy Cieszyńskiej) oraz Chachuła (obok Wójtowskiego jeden z najstarszych, istniał już w 1398 roku).
Młyny powstawały oczywiście także nad innymi rzekami: na Nerze w Łaskowicach (już w XV w.) oraz w Charzewie (od XVII w.), na Olechówce w Wiskitnie (od XV w.) oraz na Chojnach (młyn zwany Koc, od XVI w.), na Łagiewniczance w Łagiewnikach (od XVII w.), a także na Sokołówce, zwanej wówczas Brzozą, w Kałach (od XVI w.) i w Radogoszczu (młyny Kobiałki i Fabianka, ten ostatni zwany również Pabianką, od XVII w.).
Jak widać, na terenie Łodzi w dzisiejszych granicach administracyjnych funkcjonowało w przeszłości nawet do kilkunastu młynów wodnych. Łódzkie rzeki, choć niewielkie i nienadające się np. do spławiania drewna czy transportu innych towarów, idealnie nadawały się do zakładania młynów i wykorzystywania ich energii. Poza kilkoma obiektami, które znikały w następstwie klęsk żywiołowych czy w związku ze źle wybraną lokalizacją, młyny te funkcjonowały przez kilkaset lat. Właściwie wszystkie zakończyły swój żywot w XIX wieku. Złożyło się na to kilka czynników. Postępowała industrializacja i na miejscu młynów powstawały zakłady przemysłowe związane z produkcją tkanin – bielniki, przędzalnie, farbiarnie. Dodatkowo w drugiej połowie XIX wieku upowszechniły się – w miejsce kamieni młyńskich – mlewniki walcowe, które były znacznie efektywniejsze, ale równocześnie wymagały większej ilości energii – wprowadzano więc kolejno napęd parowy, mechaniczny i elektryczny. A takie młyny nie wymagały już nadrzecznej lokalizacji.
Do wspomnianych powodów likwidacji młynów wodnych na terenie Łodzi doszedł jeszcze jeden, najważniejszy czynnik. Rozwijająca się Łódź zużywała coraz więcej wody, poziom wód gruntowych się obniżył, a rzeki niemal wyschły. Zabrakło w nich wody, a co za tym idzie energii do napędzania kół młyńskich i turbin…
Mimo że dziś na terenie miasta nie funkcjonuje już żaden młyn, przetrwało kilka śladów po dawnej działalności młynarzy. Przede wszystkim są to zachowane nazwy jak Księży Młyn, Wójtowski Młyn, Chachuła czy Pabianka. Pamiątką po młynie wiskickim jest nazwa parku i stawu na Olechówce: Na Młynku. Na terenie Wójtowskiego Młyna prowadzone obecnie prace archeologiczne pozwoliły na odsłonięcie fundamentów starego młyna. Do niedawna stały jeszcze pozostałości młyna Chachuła, dziś niestety już nie istnieją. Warto także pamiętać, że przy ul. Cieszyńskiej 10 zachował się dawny młyn – co prawda miał już napęd mechaniczny, ale wybudowany został na miejscu starszego, zasilanego wodą.
Maciej Kronenberg