Jeszcze pół wieku temu w Indiach na mieszkańca przypadało 5000 metrów sześciennych wody rocznie, w latach 90. XX wieku zasoby na osobę spadły do 2000 metrów sześciennych, a według prognoz w 2025 poziom wody skurczy się do 1500 metrów sześciennych, czyli znacznie poniżej granicy tzw. stresu wodnego. Rezerwy wody zdatnej do picia zmniejszają się tu w zatrważającym tempie, dlatego Indie wymienia się jednym tchem obok innych państw dotkniętych wodnym kryzysem. Już dziś w wielu regionach kraju dochodzi do migracji środowiskowych – mieszkańcy ze stanów dotkniętych suszą, głównie z północy, uciekają tam, gdzie jeszcze jest woda. Przyczyny powiększania się deficytu wody są podobne jak w innych krajach: zmiany klimatu (topnienie lodowców, susze, powodzie), kolosalny wzrost liczebności populacji ludzkiej (zwłaszcza skupionej w miastach), rozwój rolnictwa oraz przemysłu wodochłonnego i związane z tym zwiększone zużycie wód podziemnych.
Woda z Alaski contra cieknące rury
W obliczu ogromnych niedoborów wody Indie próbują rozwiązywać problem na różne sposoby. Jedną z koncepcji jest importowanie 45 miliardów litrów wody z rezerwuaru Blue Lake na Alasce. Jednak ten i inne pomysły nie zdadzą się na wiele w obliczu kolosalnego marnotrawienia wody związanego z wyciekami z wodociągów. Na przykład dawna stolica Indii – Delhi – traci w ten sposób 40% wody. Ubodzy Hindusi walczą dosłownie o każdy litr tej drogocennej cieczy, podczas gdy hinduska klasa średnia zużywa prawie dwa razy więcej wody niż przeciętny Europejczyk. Ponieważ przerwy w dostawach wody są częste, gdy zaczyna ona lecieć z kranu, zamożni mieszkańcy Indii gromadzą jej więcej niż potrzeba. Wiele osób, aby nie przegapić tego momentu, w ogóle nie zakręca kranu. Z kolei biedota próbuje zdobyć wodę decydując się na metody niezgodne z prawem, np. wiercąc dziury w rurach sieci wodociągowej. Koło się zamyka. Problemem jest także opieszałość urzędników miejskich przedsiębiorstw wodociągowych, którzy ignorują skargi mieszkańców dotyczące cieknących rur.
Slumsy i zanieczyszczona rzeka w indyjskich Himalajach. Fot. meg and rahul, CC BY 2.0
Na braku dostępu do czystej wody zbijają kapitał prywatne firmy, które rozwożą ją beczkowozami. Podobnie jak w innych krajach dotkniętych kryzysem wodnym, również i w Indiach sprywatyzowana woda jest tak droga, że nie stać na nią najbiedniejszych. Niektórzy robotnicy na wodę dla siebie i swoich rodzin wydają pół pensji. Dlatego nie dziwi fakt, że wiele osób ucieka się do kradzieży dobra, do którego dostęp uznaje się za prawo człowieka.
Krwawa Coca-Cola: walka Dawida z Goliatem
Do wyprodukowania litra Coca-Coli zużywa się 2,7 litra wody. Działalność koncernu w Indiach spotkała się z międzynarodowymi protestami i nawoływaniami do bojkotu firmy. W 2000 roku korporacja otworzyła rozlewnię słynnego napoju w południowych Indiach w stanie Kreala. Koncern codziennie wydobywał poprzez odwierty i otwarte studzienki 510 tysięcy litrów wody, oddając z powrotem hektolitry ścieków, co doprowadziło do zrujnowania gospodarki lokalnej. W kraju, gdzie 70% mieszkańców utrzymuje się z rolnictwa, ograbianie ludności z wód gruntowych ma dramatyczne konsekwencje. Nadmierne wydobycie wody spowodowało wysychanie studni. Kobiety odpowiedzialne za zdobywanie wody musiały wędrować w jej poszukiwaniu kilka kilometrów w jedną stronę. Woda, którą udawało im się zdobyć, często nie była zdatna do picia, jej spożycie powodowało zatrucia; czasem nie nadawała się nawet do mycia, wywołując choroby skórne.
Indie, kobieta niosąca wodę. Fot. McKay Savage, CC BY 2.0
W 2004 roku w stanie Kreala doszło do masowych protestów przeciwko Coca-Coli. Odbył się 10-dniowy marsz z udziałem kilku tysięcy mieszkańców, który nieśli transparenty z napisami „Picie Coca-Coli jest jak picie krwi rolnika w Indiach”. W konsekwencji rząd stanu Kreala zamknął rozlewnię koncernu. W czerwcu 2014 roku lata protestów doprowadziły po raz kolejny do zwycięstwa społeczności lokalnej. Udało się zmusić Coca-Colę do zakończenia działalności w północnych Indiach – regionie, w którym występuje największy problem z suszą i brakiem wody.
Spór z Pakistanem
Do 1947 roku Indie były kolonią brytyjską. Na skutek walk ruchów narodowo-wyzwoleńczych odzyskały niepodległość i zostały podzielone na dwa autonomiczne państwa: Indie i Pakistan. Do dziś oba kraje są w stanie konfliktu o tereny przygraniczne: Kaszmir i Dżammu. Od momentu dekolonizacji Indie i Pakistan stoczyły ze sobą trzy wojny. W obliczu globalnego kryzysu wodnego napięcia pomiędzy wrogimi państwami dotyczą także dostępu do wody.
Gospodarka Pakistanu, w której dominuje rolnictwo, jest w dużym stopniu uzależniona od rzeki Indus i jej dopływów. Indus wypływa spod góry Kajlas w Transhimalajach (Chiny). Część dorzecza znajduje się na terytorium Indii. Roszczenia dotyczące rzeki reguluje zawarty w 1960 roku traktat, wedle którego Pakistan ma nieograniczony dostęp do rzek przepływających przez sporny Kaszmir. Tymczasem Indie zbudowały już kilkadziesiąt zapór i elektrowni wodnych na rzekach przepływających przez ich terytorium do Pakistanu. Międzynarodowi obserwatorzy konfliktu obawiają się, że Pakistan nie zawaha się użyć broni atomowej przeciwko Indiom, jeśli te jeszcze bardziej ograniczą dopływ wody do sąsiedniego kraju.
Przykład Indii jest kolejnym dowodem na to, że woda to bardzo istotny, lecz często słabo widoczny z zewnątrz element konfliktów społecznych oraz politycznych. Zmiany klimatu, pustynnienie coraz rozleglejszych terenów w Azji oraz niepohamowana konsumpcja wiążąca się z rosnącym zapotrzebowaniem przemysłu i rolnictwa na wodę sprawiają, że spory te będą stawać się prawdopodobnie coraz bardziej gorące.
Alina Synakiewicz